środa, 29 sierpnia 2012

Slow po japońsku.


W najnowszym numerze magazynu Slow artykuł o domach w stylu japońskim oraz Tokujin Yoshioka,  sylwetka japońskiego artysty i designera, którego prace można oglądać w wielu miejscach na świecie. Osobiście artykuł o domach japońskich bardziej mnie zaciekawił - uwielbiam taki design i z chęcią zamieszkałabym w nowoczesnym japońskim domku. Ich powierzchnie nie są duże, natomiast bardzo funkcjonalne, jasne, projektowane w harmonii z naturą i otoczeniem. 

"Skromność wyrazu formy, powściągliwość i asymetria są dominującymi cechami japońskiej architektury, zarówno tej tradycyjnej, jak i nowoczensnej." 


(Cyt. za: Jakub Lewkowicz, Japońskie LESS IS MORE, [w:] Slow, nr 3/2012, s. 9.)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

"May Peace Prevail on Earth"


Włócząc się po Japonii kilka razy natrafialiśmy na te słupki z przesłaniem pokoju. Miałam sprawdzić, o co chodzi, ale zapomniało mi się i dopiero teraz sobie o nich przypomniałam.

Wszystko zaczęło się w Japonii w 1955 roku, kiedy Masahisa Goi zapoczątkował projekt Towarzystwa Modlitwy o Pokój Światowy (The World Peace Prayer Society). Po okrucieństwach Drugiej Wojny Światowej, których był świadkiem, postanowił poświęcić swoje życie ludzkości, a głównym zadaniem, jakie sobie postawił za cel, było propagowanie pokoju na świecie. Po to także zapoczątkowano The Peace Pole Project, czyli stawianie w różnych częściach świata słupków z przesłaniem "Niech Pokój Zapanuje na Ziemi". Hasło to pojawia się na każdej stronie słupa w różnych językach - zawsze po japońsku i angielsku. Można je wypatrzeć na całym świecie - są także w Polsce między innymi w Krakowie, a od 1976 roku ustawiono ich już ponad 60 tysięcy.


niedziela, 26 sierpnia 2012

Kendo&iaido w Ogrodzie Japońskim.


Wrocławskie Stowarzyszenie Kendo co jakiś czas organizuje w Ogrodzie Japońskim krótkie pokazy tej sztuki walki. I nie tylko tej. Nam udało się dzisiaj trafić właśnie na taki pokaz. Towarzyszył nam Mariusz, prezes Klubu Kultury Japońskiej w Bełchatowie. Troszkę sobie porozmawialiśmy, ale o tym nie tu i nie teraz. Wkrótce. :)

Najpierw mogliśmy zobaczyć kilka podstawowych form iaido.




Dzięki Mariuszowi i jego uwagom mogliśmy z większym zrozumieniem obserwować pokaz. :) A następnie kilka minut z kendo.




Świetnie było podpatrzeć wojowników z bliska. Szkoda tylko, że pokaz był tak krótki...

sobota, 25 sierpnia 2012

Homeless in Japan.



Dokument z 2010 roku w reżyserii K.M.Lo o japońskich bezdomnych. Obecnie reżyser pracuje nad nowym filmem Cyber Homeless in Japan. Więcej informacji o dokumencie między innymi tutaj. Polecam!

P.s. Inny dokument traktujący o tym zjawisku tutaj. Świeższy.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Tsurugaoka Hachiman-gū.


Bardzo żałowałam, że podczas drugiego pobytu w Japonii nie udało mi sie odwiedzić tego chramu będąc w Kamakurze. Ostatnim razem był on na samej górze mojej listy pod tytułem Kamakura, nie mogłam więc go pominąć.


To najważniejszy chram shintō w Kamakurze, który powstał w 1063 roku z inicjatywy Minamoto Yoriyoshi. Czczonym tutaj bóstwem jest Hachiman (八幡) - bóstwo wojny i opiekun narodu japońskiego oraz patron rodziny Minamoto i samurajów.


Do chramu prowadzi ścieżka (Dankazura) ciągnąca się przez miasto, która raz po raz poprzecinana jest czerwonymi torii. Wzdłuż niej rosną wiśnie, które pięknie zakwitają wiosną tworząc urokliwy pasaż prowadzący wprost na teren chramu. Główne budynki znajdują się na wzniesieniu, więc trzeba się jeszcze wspiąć po schodach, aby dotrzeć do celu. Warto - widok jest niesamowity.


I wszędzie gołębie. W innych miastach raczej nie zauważyłam, aby te ptaki mogły siadać gdzie chcą na terenach świątyń czy chramów... Gołębie jednak są świętymi posłańcami Tsurugaoka Hachiman-gū, może dlatego pozwala im się tutaj na więcej. :) W chramie można kupić amulet w kształcie gołębicy przynoszący szczęście (Hato-suzu-mamori). A przed samym wejściem na teren Tsurugaoka Hachiman-gū jest sklepik sprzedajacy, tak popularne w Kamakurze, ciastka w kształcie gołębi zwane Hatosabure (鳩サブレー).


Budynki chramu są kolorowe z przewagą czerwieni, pięknie się prezentują. Szkoda tylko, że dzień był taki szary - brakowało niebieskiego nieba, aby bardziej podkreślić intensywne kolory zabudowań.

Główna brama.

Główna hala i omikuji.

Ema.

Tereny chramu są przepiękne i znajduje się tam wiele mniejszych chramów poświęconych między innymi bogini Benzaiten, jest ogród peonii, stawy, a pływanie łódką stanowi popularną rozrywkę, szczególnie podczas kwitnienia wiśni. Na pewno warto Tsurugaoka Hachiman-gū odwiedzić. :)


Informacje praktyczne.

Website: http://www.hachimangu.or.jp/index.html
Czynne: codziennie od 5:00-20:30 (od 6:00 od października do marca)
             dodatkowo od 1-3 stycznia otwarte całą dobę
Wstęp: wolny
            muzeum - 200 jenów 
Dojazd: do stacji Kamakura, a potem ok. 15 minut pieszo
Mapa: http://www.gojapango.com/travel/kamakura_map.htm

wtorek, 21 sierpnia 2012

Ach, co to był za ślub, czyli... shintō ślub.

Jest takie znane przysłowie à propos synkretyzmu religijnego w Japonii, które mówi o tym, że Japończyk rodzi się w shintō, a umiera w buddyzmie. Ogólnie rzecz ujmując shintō zajmuje się wszystkim, co związane jest z narodzinami, nowym, a buddyzm obraca się w kręgu śmierci, przemijalności. Dlatego też śluby w Japonii to zwykle sfera shintoistyczna (pomijam na razie kwestię tzw. ślubów w zachodnim/chrześcijańskim stylu...).

Jednym z najpopularniejszych miejsc, aby wziąć ślub shintō, jest chram Meiji w Tokio.


Zdjęcia te zrobiłam dobrych kilka lat temu podczas mojego pierwszego pobytu w Japonii. Trochę było mi niezręcznie zakłócać obiektywem tak doniosłą chwilę tych młodych dwojga, ale znajomi Japończycy nie widzieli w tym nic gorszącego - namawiali mnie, aby robiła zdjęcia. Więc robiłam, bo w sumie trudno się było temu oprzeć. :)

A zatem, gdy rok temu trafiliśmy z L. do Kanda-myōjin i na wysyp ślubów nie wahaliśmy się długo i zrobiliśmy kilka zdjęć. Nikt nie wydawał się być temu przeciwny - praktycznie wszyscy zwiedzający akurat chram robili zdjęcia młodym parom. Do dziś w sumie nie jestem pewna, czy wypada...

Tutaj młoda para pozuje do zdjęć już po ceremonii ślubnej:


Kiedy tylko fotograf zrobił swoje, już z budynku obok wyłonił się kolejny orszak ślubny:


Przypadkiem też dostrzegliśmy młodą parę, gdy pozowała do zdjęć na jesiennym tle w Nikkō:


Chyba na całym świecie ludzie w ślubnych strojach, cała oprawa (w Japonii do tego inna niż w Europie) wzbudza niemały zachwyt. Wizualnie wszystko wyglądało pięknie i nie mogłam oczu oderwać od kimon. Można by wiele napisać o strojach pary młodej, a tak w skrócie to panna młoda ubiera białe kimono (shiromuku 白無垢) oraz białe nakrycie głowy (tsunokakushi 角隠し*), które ma za zadanie zakryć rogi zazdrości, wydumanego ego i egoizmu oraz ma symbolizować gotowość panny młodej do bycia łagodną i posłuszną żoną, lub nosi perukę ze złotymi ozdobami. Panna młoda zakłada również uchiake (打ち掛け), rodzaj narzutki/płaszcza na kimono, które może być białe lub bardzo kolorowe z przewagą czerwieni oraz bogato zdobione motywami szczęścia i pomyślności jak żuraw, sosna czy duże ilości kwiatów. Pan młody z kolei zakłada czarne formalne kimono (montsuki 紋付), narzutkę z herbami rodowymi (haori 羽織) oraz spodnie (hakama 袴).

Poniżej zdjęcia w budynku Meiji Kinenkan, czyli sali ślubnej na terenie chramu Meiji. To tam załatwia się wszelkie formalności i dopina wszystko na ostatni guzik. (Więcej informacji na stronie w języku japońskim - łącznie z takimi, w których momentach ceremonii można robić zdjęcia, a kiedy jest to zabronione.)

Uchikake.


A jak wygląda ceremonia ślubna w obrządku shintō?

Zazwyczaj podczas ślubu obecna jest jedynie najbliższa rodzina, czasami także przyjaciele młodej pary. Wszystko zaczyna się od rytualnego oczyszczenia, a następnie są modlitwy, przysięga, wymiana obrączek oraz błogosławieństwo. Ma miejsce wymiana podarunków między młodą parą i kapłanem, a nowożeńcy piją również sake (trzy łyki z trzech czarek), aby podkreślić więzy od tej chwili ich łączące. Obecnie wszędzie ceremonie wygladają tak samo na wzór ślubu księcia Yoshihito i ksieżniczki Sado w 1900 roku. Przed tym wydarzeniem ceremonie ślubne shintō różniły się od siebie. Więc informacji tutaj.


A ceremonię można podejrzeć na filmiku młodej pary umieszczonym w sieci, a piękne zdjęcia już z innego ślubu tutaj.



* Inna używana nazwa to wataboushi (綿帽子).


niedziela, 19 sierpnia 2012

Trad Japan.


Już jakiś czas temu pożyczyłam od Sensei'a kilka książek. Trochę leżały na półce zanim znalazłam chwilę, aby na nie zerknąć. W końcu się udało. :) Seria Trad Japan (od "tradition" i "Japan") skupia się na tym, co japońskie, a każda książeczka ma motyw przewodni, np. Beautiful!, Healthy! czy Exotic!.

Świetna lektura na drogę do pracy komunikacją miejską. :) Czyta się szybko, a tematy całkiem ciekawe (świątynie, demony, chryzantemy czy tofu). Wszystkie teksty są napisane w języku angielskim i japońskim - w tych ostatnich brakuje mi furigany, bo większość kanji jest dla mnie zagadką. :) Teksty ozdobione są uroczymi rysuneczkami.


Seria wydawana jest przez NHK, czyli japońskiego nadawce publicznego radia i telewizji (dlatego na końcu każdej książeczki mamy między innymi program telewizyjny :)).

Więcej informacji tutaj. Gdyby ktoś miał okazję, to polecam do Trad Japan zajrzeć. :)

piątek, 17 sierpnia 2012

Garapagosu-ka.

Syndrom Galapagos (czasami nazywany Jalapagos), czyli po japońsku garapagosu-ka (ガラパゴス化) to jeden z wielu syndromów, które mają dotykać japońskie społeczeństwo (poza tak znanymi jak syndrom paryski czy hikikomori). Ujmując problem w kilku słowach - syndrom ten opisuje społeczeństwo (japońskie), które rozwija się w izolacji od innych krajów. Termin ten nawiązuje do wysp Galapagos, gdzie Darwin zaobserwował podobne zjawisko w odniesieniu do roślin i zwierząt, które ewoulowały endemicznie w genetycznej izolacji.


Syndrom Galapagos zwykle pojawia się, gdy mowa o japońskiej technologii. Początkowo wyrażenia tego używano w kontekście telefonów komórkowych, które mają tak zaawansowane i rozbudowane funkcje, że innym produktom tego typu spoza Japonii jeszcze do nich daleko (a japońskich telefonów komórkowych nie da sie używać poza granicami tego kraju). A do tego są przez niektórych uważane za brzydkie, z czym ja się akurat nie zgodzę. :)

"It's basically a way of describing the nation of Japan as becoming shyer, less adventurous, and all-around more isolated and introverted."


Jednak znaczenie tego terminu można odnosić do całego społeczeństwa, w którym niektórzy widzą oznaki ponownego zamykania się Japonii na świat. Izolacja Japonii ma długą historię, której sprzyjało położenie Japonii na wyspach. W okresie Edo (1603-1868) realizowano politykę sakoku (鎖国) - żaden Japończyk nie mógł opuścić Wysp Japońskich, a żaden obcokrajowiec nie miał prawa dostać się do Japonii. Nawet kontakty handlowe ograniczono do jednej wysepki (Dejima), na której znajdowała sie faktoria holenderska.

Obecnie młodzi ludzie przestali interesować się studiowaniem za granicą, także pracownicy nie chcą wyjeżdżać z Japonii na kontrakty, wciąż istnieje problem hikikomori, a japońskie produkty często nie wychodzą poza krajowy rynek. W 2007 roku wydano nawet ksiażkę pod znaczącym tytułem Nie pozwól swojej córce studiować za granicą autorstwa Takahashi Mitsuko, a główne powody wymieniane przez autorkę, aby nie jechać do Ameryki (bo zagranica oznacza USA, czyli zwykle całą Amerykę...), to:

1. Angielski, którego Japończycy uczą się w szkołach jest bezwartościowy, dlatego trudno jej się będzie porozumieć
2. Rodzina, u której się zatrzyma, na pewno będzie stwarzać problemy
3. Kultura i zwyczaje są inne w Ameryce i inne w Japonii
4. Studiowanie za granicą jest niebezpieczne
5. Słodkie pułapki studiowania za granicą - prawdopodobnie chodzi o tzw. związki międzyludzkie...
(Więcej informacji o książce między innymi tutaj.)

Jak widać na powyższym przykładzie Japończycy nadal bywają straszeni "białymi barbarzyńcami". Przykre, że część z nich naprawdę w takie rewelacje wierzy...

Takie podejście do innych ma olbrzymi wpływ na umacnianie się garapagosu-ka. Niektórzy jednak twierdzą, że po ubiegłorocznym marcowym trzęsieniu ziemi Japończycy chcąc nie chcąc otworzyli się bardziej na świat - przynajmniej w zakresie niesienia im pomocy. Dostrzegli, że są pozytywnie postrzegani i doceniani przez inne narody, które zechciały nieść im bezinteresowną pomoc. Czas pokaże, czy ta tendcja się utrzyma...

Więcej informacji można znaleźć między innymi tutaj i tutaj. Polecam!

(Zdjęcie zapożyczone stąd.)
(Cyt. za: Galapagos Syndrome, AltJapan.)